Na gruncie tzw. procesów frankowych, wykształciła się nieznana dotąd i niestosowana teoria salda, o której wiele się mówi w ostatnim czasie

Stwierdzenie nieważności umowy przez sąd wiąże się z pewnymi konsekwencjami, o których każdy kredytobiorca powinien wiedzieć. Unieważnienie umowy wywołuje skutek w postaci obowiązku wzajemnego rozliczenia stron umowy. Mówiąc najogólniej, strony stają się wówczas zobowiązane do zwrotu sobie nawzajem świadczeń, które dotychczas spełniły w wykonaniu nieważnej umowy. A zatem bank zwraca kredytobiorcy wszystkie wpłaty dokonane na jego rzecz tytułem spłaty kredytu, a kredytobiorca zwraca bankowi równowartość kwoty kredytu którą otrzymał od banku. W praktyce orzeczniczej ukształtowały się dwa sposoby „rozliczenia” takiej nieważnej umowy.

Kluczową teorią wiodącą prym na gruncie przepisów postępowania cywilnego jest tzw. teoria dwóch kondykcji (poniżej wyjaśnimy główne założenia), niemniej na gruncie procesów tzw. „frankowych” wykształca się teoria zupełnie przeciwstawna, nieznana dotąd polskiemu porządkowi prawnemu.

TEORIA SALDA:

Jednym ze sposobów rozliczenia jest tzw. teoria salda, która zakłada, że w przypadku świadczeń wzajemnych istnieje tylko roszczenie wobec tego podmiotu, który uzyskał korzyść o większej wartości. Teoria ta zakłada, że w przypadku bezpodstawnego wzbogacenia powstaje jeden stosunek prawny dwustronnie zobowiązujący do zwrotu wzajemnych świadczeń. Obrazujemy to w poniższych przykładach:

Suma spłat niższa niż wartość udzielonego kredytu:

  • jeżeli kredytobiorca zaciągnął kredyt w wysokości 350 tys. zł i na dzień unieważnienia umowy wyrokiem sądu dokonał spłaty kredytu w wysokości 200 tys. zł, to teoretycznie w dalszym ciągu zobowiązany jest wobec banku do zapłaty kwoty 150 tys. zł. Teoria salda w tym przypadku znajduje swoje odzwierciedlenie w wyroku sądu, który co prawda unieważnia umowę kredytu, ale jednak nie zasądza na rzecz kredytobiorcy jakichkolwiek kwot, uznając że jest on w dalszym ciągu dłużnikiem banku, co do kwoty pozostałych do spłaty 150 tys. zł.

Suma spłat wyższa niż wartość udzielonego kredytu:

  • Oczywiście może się zdarzyć tak, że do chwili wyrokowania kredytobiorca wpłacił bankowi kwotę przewyższającą wartość nominalną kredytu i taka sytuacja coraz częściej ma miejsce. Wówczas, zgodnie z teorią salda sąd zasądziłby na rzecz kredytobiorcy kwotę stanowiącą różnicę pomiędzy kwotami wpłaconymi na rzecz banku, a wartością nominalną kredytu. W analizowanym przypadku, gdyby kredytobiorca teoretycznie wpłacił bankowi 370 tys. zł przy kredycie zaciągniętym na kwotę 350 tys. zł, to wówczas sąd zasądziłby na rzecz kredytobiorcy równe 20 tys. zł.
Teoria salda zakłada, że w przypadku bezpodstawnego wzbogacenia powstaje jeden stosunek prawny dwustronnie zobowiązujący do zwrotu wzajemnych świadczeń.

Warto w tym miejscu dodać, iż kwestią problematyczną jest rozlicznie salda zadłużenia kredytobiorcy w przypadku, gdy ten przez jakiś czas dokonywał spłaty kredytu bezpośrednio w walucie obcej – CHF (możliwość spłaty kredytu bezpośrednio w walucie umożliwiła tzw. ustawa antyspreadowa z 2011 r.). Praktyka wskazuje, że w takiej sytuacji sądy zazwyczaj dokonują wzajemnego rozliczenia świadczeń do wysokości spłat w walucie polskiej (PLN), jednocześnie odstępując od zastosowania teorii salda w odniesieniu do spłat w walucie obcej (CHF). Decyzja sądu jest podyktowana trudnością w ustaleniu wartości nabycia waluty przez kredytobiorcę, który zazwyczaj nie jest w stanie wykazać, po jakiej cenie kupował walutę na przestrzeni ostatnich lat spłaty kredytu. 

Zgodnie z teorią dwóch kondykcji sąd powinien zasądzić na rzecz kredytobiorcy żądaną przez niego kwotę, która odpowiada równowartości dotychczas dokonanych spłat na rzecz banku.

TEORIA DWÓCH KONDYKCJI:

Drugim ze sposobów jest tzw. teoria dwóch kondykcji, którą wyprowadzić można wprost z przepisu i która w naszej ocenie powinna znaleźć zastosowanie do wszystkich spraw kredytów frankowych w przypadku unieważnienia umowy kredytowej. Zgodnie z art. 405 k.c. Kto bez podstawy prawnej uzyskał korzyść majątkową kosztem innej osoby, obowiązany jest do wydania korzyści w naturze, a gdyby to nie było możliwe, do zwrotu jej wartości”. Art. 405 k.c. nie pozostawia więc wątpliwości, że jeżeli dochodzi do bezpodstawnego wzbogacenia, to powstaje zawsze tyle odrębnych stosunków jednostronnie zobowiązujących, ile było stron nieważnej umowy, które na jej podstawie otrzymały jakiekolwiek świadczenie. Przepis ten nakłada na każdego kto uzyskał korzyść majątkową obowiązek zwrotu, („ten kto… obowiązany jest…”),  co jest źródłem stosunku prawnego jednostronnie zobowiązującego. W szczególności przepis ten nie zawiera zapisu o tym, że podmiot obowiązany powinien zwrócić korzyść z rozliczeniem tego, co sam uzyskał od podmiotu uprawnionego.

Zgodnie z teorią dwóch kondykcji, jeżeli na podstawie jednej nieważnej umowy dwa podmioty uzyskały korzyść majątkową to powstają dwa stosunki prawne jednostronnie zobowiązujące, które są źródłem dwóch odrębnych kondykcji. Na gruncie spraw kredytów frankowych powstają dwa odrębne stosunki prawne: pierwszy stosunek prawny pomiędzy kredytobiorcą a bankiem, w którym kredytobiorca jako podmiot zobowiązany na gruncie art. 405 k.c. ma obowiązek zwrotu kapitału uzyskanego kosztem banku jako podmiotu uprawnionego oraz drugi stosunek prawny pomiędzy kredytobiorcą a bankiem, w którym bank jako podmiot zobowiązany na gruncie art. 405 k.c. ma obowiązek zwrotu zapłaconych rat kosztem kredytobiorcy jako podmiotu uprawnionego.

Zgodnie z teorią dwóch kondykcji sąd powinien zasądzić na rzecz kredytobiorcy żądaną przez niego kwotę, która odpowiada równowartości dotychczas dokonanych spłat na rzecz banku. W takim wypadu sąd nie powinien dokonywać pomniejszenia kwoty roszczenia kredytobiorcy o wartość nominalną kredytu i w ogóle nie powinien zajmować się roszczeniem banku, gdyż ono nie jest przedmiotem postępowania. Oczywiście bank będzie mógł wystąpić przeciwko kredytobiorcy w procesie o zapłatę wartości nominalnej kredytu, jednak byłoby to dla banku dość ryzykowne posunięcie, gdyż naraziłby się z pewnością na zarzut przedawnienia roszczenia i przez to przegrania procesu. O przedawnieniu roszczeń banku pisaliśmy tutaj. A zatem, dla przykładu, jeżeli kredytobiorca zaciągnął kredyt w wysokości 350 tys. zł i na dzień unieważnienia umowy wyrokiem sądu dokonał spłaty kredytu w wysokości 200 tys. zł, to zgodnie z teorią dwóch kondykcji sąd powinien zasądzić na jego rzecz równowartość dotychczasowych wpłat, tj. 200 tys. zł.

W praktyce orzeczniczej spotykamy się zarówno z teorią salda jak i z teorią dwóch kondykcji. Prawnicy przerzucają się argumentami za zasadnością zastosowanie jednej bądź drugiej teorii. Być może w niedługim czasie te rozbieżności orzecznicze uda się ujednolicić, a to dzięki pytaniom prawnym do Sądu Najwyższego jakie w jednej ze spraw frankowych zadał Sąd Okręgowy w Warszawie. Również Sąd Okręgowy w Gdańsku skierował pytania prejudycjalne w tej kwestii do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Należy jednak zdać sobie sprawę z tego, że przedstawione do rozstrzygnięcia kwestie nie są zupełnym novum i różne sądy na różnym szczeblu wielokrotnie wypowiadały się na ten temat, na czele z Sądem Najwyższym.

Bardzo ważne orzeczenie w tej kwestii wydał Sąd Najwyższy wyrokiem z dn. 11 grudnia 2019 r. w sprawie V CSK 382/18, wprost opowiadając się za zasadą dwóch kondykcji. Gówna teza wspomnianego wyroku sprowadza się do stwierdzenia, że świadczenie spełnione (nadpłacone) przez kredytobiorcę na podstawie postanowienia abuzywnego jest świadczeniem nienależnym i podlega ono zwrotowi, choćby kredytobiorca był równolegle dłużnikiem banku. Więcej pisaliśmy o tym tutaj.

Nie czekaj, skorzystaj z przycisku poniżej i wyślij nam umowę do bezpłatnej i niezobowiązującej analizy.

Spodobał Ci się wpis? Zobacz podobne artykuły:

Rafał Olejnik

Rafał Olejnik

Adwokat, Partner zarządzający kancelarią Dowlegal. Wieloletni praktyk. Doradca zarządów wielu spółek, w tym spółek notowanych na giełdzie papierów wartościowych. Pasjonat ochrony interesów członków zarządu (czasem jednak stający po drugiej stronie) oraz właścicieli działalności gospodarczych, który stoi na stanowisku, że priorytetem dla każdego przedsiębiorcy powinna być konieczność ochrony tak interesu spółki, którą zarządza, jak też, a może przede wszystkim, interesu osobistego.