Śmiała teza powtarzana przez niektóre środowiska, choć teza, która nie ma oparcia w rzeczywistości i nijak się ma do braku moralności podmiotów, które masowo udzielały kredytów (pseudo)walutowych wmawiając odbiorcom jak znakomity produkt otrzymają na całe życie.
Mamy realną świadomość, że tytułowa teza powtarzana jest nie tylko przez część społeczeństwa, ale przede wszystkim sektor bankowy, jak również samych sędziów rozpatrujących sprawy, co przesłania rzeczywistą ocenę sytuacji prawnej.
Trudno zgodzić się z takim sposobem myślenia z kilku względów…

Po pierwsze

Interes banku

Kredyty Frankowe moralność2

Zarządy banków kładły duży nacisk na sprzedaż tychże produktów, albowiem instytucje te, wbrew ściśle wyszczególnionych w ustawie Prawo bankowe, elementów wynagrodzenia, tj. odsetek oraz prowizji, pobierały bezprawnie również kwoty związane ze spreadem (różnica pomiędzy kursem kupna, a kursem sprzedaży). Oczywiście grono przeciwników i tutaj ma swoje zdanie nie mające odzwierciedlenia w ustawach twierdząc, że bank to nie instytucja charytatywna.

Banki zarabiały wbrew ustawie Prawo bankowe również na spreadach, czego nie mogły robić.

Oczywiście, że nie, niemniej udzielając kredytu, bank w danych warunkach świadczył ściśle określoną usługę, natomiast jej ramy definiuje art. 69 Prawa bankowego, zatem w konkretnym stosunku prawnym bank nie był kantorem i nie miał prawa pobierania dodatkowych profitów tytułem kupna i sprzedaży waluty, która de facto była zapisem księgowym.

Po drugie

Interes doradców

Jednoznacznie machina udzielania kredytów (pseudo)walutowych była rozbudowana na masową skalę – doradcy finansowi udzielali kredytów każdemu kto miał potencjał zaciągnięcia takiego zobowiązania, a że łatwiej w odpowiednim czasie było otrzymać kredyt we „franku” niż w walucie polskiej, doradcy potencjał mieli ogromny. Nie wspominamy o tym, że doradcy niejednokrotnie mieli wyższe prowizje od tak udzielonego kredytu w porównaniu do kredytu udzielonego w polskich złotych.

Po trzecie

Bagatelizowanie ryzyka przez rządzących oraz doradców finansowych

Doradcy finansowi byli osobami aktywnie uczestniczącymi początkowo w analizie sytuacji finansowej kredytobiorców i na tej podstawie dobierali „odpowiedni” produkt dla kredytobiorcy. Z praktycznego punktu widzenia to właśnie doradca finansowy przekazywał prawdziwe lub zakrzywione informacje kredytobiorcy – informacje, na podstawie których niejednokrotnie kredytobiorcy dokonywali wyboru i dziś niektórzy doradcy finansowi sami relacjonują, że duży nacisk zarządy spółek kładły na rekomendowanie kredytów w walucie. Nie wspominamy już o tym, że doradcy (niezależnie czy pracujący jako pośrednicy w obrocie, czy też doradcy kredytowi w bankach) na pytanie o dokumenty dotyczące ryzyk (kursowego i dotyczącego oprocentowania), niejednokrotnie bagatelizowali te oświadczenia kredytobiorców, zaznaczając, że są to dokumenty wymagane przez zarząd/dyrekcję ale nie warto się tym przejmować dlatego, że „frank szwajcarski jest najbardziej stabilną walutą”. Sami rządzący bagatelizowali problem – przewodniczący Klubu Parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości Przemysław Gosiewski w lipcu 2006 r. bardzo negatywnie oceniał rekomendację S Komisji Nadzoru Finansowego, zaznaczając, że będzie ona w sposób nieuzasadniony ograniczała dostęp kredytobiorców do kredytów walutowych, zatem jeżeli sami rządzący nie widzieli zagrożenia, dlaczego to zagrożenie miało być w pełni jasne dla każdego kredytobiorcy…?

Po czwarte

Brak zdolności kredytowej w polskich złotych

Kredyty Frankowe moralność frankowicze4

Na uwagę zasługuje jeszcze jeden fakt – z racji niższego oprocentowania kredytu raty kredytów walutowych były realnie niższe. Biorąc pod uwagę konieczność zapewnienia kwoty wolnej po wszelkich obciążeniach kredytowych, oczywiście kredytobiorcom z racji niższej raty finalnie zostawało więcej wolnych środków na bieżące wydatki, zatem analitycy przychylniej oceniali zdolność kredytową kredytobiorców wnioskujących o kredyt we franku szwajcarskim. Skutkiem takiego sposobu myślenia była zdolność kredytowa pod warunkiem udzielenia kredytu we franku, przy braku zdolności kredytowej w polskich złotych, zatem te absurdalne sytuacje doprowadziły do tego, że niektórzy kredytobiorcy w istocie rozpatrywali wybór w kategoriach 0-1, tj. wezmę kredyt we franku lub nie wezmę w ogóle.

Po piąte

Należy wyraźnie rozróżnić świadomość ryzyka od nieuczciwych postanowień w umowach

Nie można przy ocenie sytuacji „frankowiczów” pominąć najważniejszego aspektu, który dopiero od niedawna rozróżniają również sądy orzekające w sprawach kredytobiorców frankowych – czymś zupełnie innym jest świadomość kredytobiorców w zakresie ryzyka walutowego lub jej brak, a czymś zupełnie innym jest wprowadzanie kredytobiorców w błąd, wprowadzaniem do umów kredytowych zapisów umożliwiających jednostronne kształtowanie zobowiązania poprzez odnoszenie kursu sprzedaży, tj. kursu po którym kredytobiorcy spłacali swoje miesięczne zobowiązania do kursów regulowanych w tabelach kursowych banków, na które to tabele wpływ miała wyłącznie jedna strona i jeden podmiot – bank.

Należy odróżnić świadomość ryzyka od niedozwolonych zapisów w umowach

Nie wspominamy już o tym, że niezależnie od tego czy kredyt był denominowany w polskich złotych, czy też indeksowany do waluty, w praktyce kredytobiorcy na własne oczy nie widzieli i szansy zobaczyć waluty nie mieli. Pozostawiamy otwarte pytanie czy tę walutę widział bank, czy też był to po prostu zapis księgowy.

Nie czekaj, skorzystaj z przycisku poniżej i wyślij nam umowę do bezpłatnej i niezobowiązującej analizy.

Spodobał Ci się wpis? Zobacz podobne artykuły:

Kolejne zabezpieczenie w sprawie przeciwko Millennium. Klient nie musi spłacać kredytu w czasie trwania procesu,

Kolejne zabezpieczenie w sprawie przeciwko Millennium. Klient nie musi spłacać kredytu w czasie trwania procesu,

Miło nam poinformować, że po raz kolejny w prowadzonej przez nas sprawie frankowej przeciwko Bankowi Millennium S.A. otrzymaliśmy zabezpieczenie roszczenia kredytobiorców o ustalenie nieważności umowy kredytu indeksowanego do CHF poprzez: wstrzymanie obowiązku...

czytaj dalej

Rafał Olejnik

Rafał Olejnik

Adwokat, Partner zarządzający kancelarią Dowlegal. Wieloletni praktyk. Doradca zarządów wielu spółek, w tym spółek notowanych na giełdzie papierów wartościowych. Pasjonat ochrony interesów członków zarządu (czasem jednak stający po drugiej stronie) oraz właścicieli działalności gospodarczych, który stoi na stanowisku, że priorytetem dla każdego przedsiębiorcy powinna być konieczność ochrony tak interesu spółki, którą zarządza, jak też, a może przede wszystkim, interesu osobistego.